Wszystko zaczęło się tutaj. Phnom Penh, maj 2018. Jesteśmy zmęczeni odwiedzaniem miejsc tylko i wyłącznie ograniczonych do tras autobusów. Decyzja zapadła – kupujemy motor. Więcej o tym jak kupić motor w Wietnamie, Kambodży, albo Laosie przeczytasz w TYM poście.
Phnom Penh – Sihanoukville | 227 KM
Dzień pierwszy trasy. Planujemy przejechać ze stolicy Kambodży, Phnom Penh do Sihanoukville, z którego następnego dnia chcemy wziąć prom na Koh Rong Samloem, malowniczą wysepkę Kambodży, porównywaną często do Malediwów.
Wszystko zapowiada się dobrze – dzień wcześniej dokładnie przygotowujemy się do podróży – kupujemy kaski, rękawiczki, kłódkę, worki na plecaki, instalujemy bagażnik, który pomieści nasze dwa plecaki… I, co najważniejsze – jedziemy na przegląd, żeby mieć pewność, że Motur nam śmignie.
Następnego dnia rano, już pod hotelem odpada nam dźwignia zmiany biegów. To akurat mały problem. 3$ i w 3 minuty mamy nową. Ale to by było zbyt piękne. Ledwo przejeżdżamy 50 km, a okazuje się, że… trzeba wymienić coś w silniku, bo Motur nie chce jechać i traci moc jak szalony. No cóż. Co zrobić – wymieniamy, ale przy tym tracimy cały dzień u mechanika. No nic – bierzemy hotel, żeby nocą nie jechać.
I co się okazało?
Że w sumie dobrze, że Motur się zepsuł, bo gdybyśmy dojechali nim tego samego dnia do celu, do Sihanoukville, to nie mielibyśmy z tego żadnej frajdy. Miasteczko, w którym utknęliśmy – Krong Chbar Mon (oznaczyłam Wam na mapie wyżej), okazało się być bardzo klimatyczne, ze świetnym nocnym targiem, na którym można było usiąść na ziemi na „latającym dywanie” i zjeść lokalny przysmak. Miejscowi, zupełnie nieprzywykli do widoku białych ludzi pokazywali nas sobie palcami i spadali z krzeseł na nasz widok 😀 Tam też kupiliśmy koteła, więc… NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY!
Do Sihanoukville dojechaliśmy następnego dnia, już bez przygód. Należy pamiętać, że na drodze bardzo się kurzy, a kierowcy jeżdżą jak szaleni, spychając cię z asfaltu na pobocze. I tak oto, osiem godzin po wyjeździe z Krong Chbar Mon i 180 km później – dotarliśmy do Sihanoukville, które okazało się najgorszym miastem w Kambodży. Czemu? Przeczytacie w TYM wpisie.
Z Sihanoukville popłynęliśmy promem na Koh Rong Samloem, na której spędziliśmy bardzo miłe trzy dni – zarówno w backpackerskim, jak i bogolskim klimacie – więcej info o cenach i noclegach TUTAJ w osobnym wpisie, coby burdelu nie robić.
Dalszy odcinek moturowej wyprawy (Sihanoukville – Otres Beach w TYM wpisie).
Zobacz też: