Moi znajomi słysząc, że kupiłam kolejne bilety w egzotyczny kierunek pytają: “Skąd Ty bierzesz na to pieniądze? Obrabowałaś bank?”. Faktycznie – biorąc pod uwagę fakt, że jestem dzienną studentką, moje wyjazdy wydawać się mogą nierealne. Jaki mam sekret? Dzisiaj parę słów o tym, skąd biorę pieniądze na podróże.

1. Zacznij pracować najwcześniej, jak możesz.

Nie bój się tego. Zobaczysz, jak dużo radości da Ci gospodarowanie własnymi funduszami, a co najważniejsze – wiele Cię to nauczy. Moi rodzice wychodzili z założenia, że jeśli chcę tę piątą parę butów, to muszę sobie na nią zarobić. Chociaż wtedy byłam na nich o to bardzo zła, teraz nie mogłabym im być bardziej wdzięczna. Wykształcili we mnie żyłkę oszczędzania, przedsiębiorczości i pieniężnej kreatywności. Pracowałam już w liceum – pomagałam dzieciom w odrabianiu lekcji, a w domu prasowałam koszule i pastowałam buty Tacie – 3 złote za sztukę. Niezły biznes, prawda? 😉 Od razu po maturze poszłam do pracy w sklepie, gdzie pracowałam za 10 zł za godzinę i poznałam ludzi, którzy zmienili moją perspektywę patrzenia na świat. Podczas, gdy moje koleżanki i koledzy w weekendy oglądali seriale na kanapie albo patrzyli się w komputer, ja pracowałam. Przez całe studia oprócz nauki (studiuję dziennie) miałam trzy prace. Pracowałam w agencji reklamowej, uczyłam dzieci angielskiego, i tłumaczyłam artykuły jednej z polskich blogerek modowych. Teraz, gdy moi znajomi dopiero wchodzą na rynek pracy, ja już mam oszczędności, które pozwoliły mi z własnej kieszeni spędzić wakacje na Malediwach, Seszelach, Mauritiusie, Kubie i Dubaju, a teraz pokryją koszt półrocznej podróży po Azji Południowo-Wschodniej wraz z kosztem sprzętu do filmowania (w tym drona!) ??‍?

2. Kupuj porcje na pół.

Te burgery w Barn Burger są takie dobre, tylko czemu muszą kosztować 26 zł? Moim sposobem na wysokie ceny (i ładne nogi) jest branie wszystkiego na pół. Dwie pieczenie na jednym ogniu ?

3. Kupuj w lumpeksach.

Najlepiej w małych miastach. Ubrania w second handach niczym nie odbiegają od tych dostępnych w sieciówkach. Najbardziej cieszy przepiękny płaszcz, który upolowałaś na promocji za 10 zł, albo śliczna kwiecista sukienka za 1 zł. Co fajne, nikt nie będzie miał takiej samej. Rzeczy z lumpeksu nie gryzą! ?

4. Sprzedaj to, czego nie używasz.

Nawet nie masz pojęcia, ile pieniędzy leży wokół Ciebie i po prostu się kurzy. Ja przed wyjazdem sprzedałam na przykład… moje używane lakiery hybrydowe, których ważność kończyła się za 3 miesiące (20 zł/szt.), czy bransoletkę z Komunii, która była zupełnie nie w moim stylu (490!!!! zł). Brzmi fajnie, prawda?

5. Staraj się jeść w domu.

Szczególnie przed imprezą. To samo tyczy się “beforów” przed wyjściem do klubu. Zaproś znajomych do siebie – będzie trzy razy taniej, niż before w barze ?

7. Wyszukuj oferty specjalne i promocje.

Nie mówię, że masz jak nasze Babcie czyhać na nową gazetkę do Carrefoura. Polecam Ci strony takie jak: livesmarter albo zarabiajnabankach, które podpowiedzą, w jakim banku założyć lokatę, żeby dostać kupon 200 zł na lot, albo jakie masło kupić, żeby producent zwrócił nam za nie pieniądze.

8. Załóż sobie konto oszczędnościowe pod kontem, które już masz.

Nie wyrabiaj do niego karty. Jak tylko przyjdzie pensja, przelej całość na konto oszczędnościowe, zostawiając na koncie głównym tylko 100 zł. Sprawdź, na ile Ci to starczy i w miarę potrzeb przelewaj sobie więcej. Nadwyżkę, która zostanie Ci na koncie oszczędnościowym po zakończeniu miesiąca potraktuj jako motywację do dalszego oszczędzania. Proste, prawda?

sdr

ZOBACZ TEŻ:

PODRÓŻNICZE TRIKI

MALEDIWY NA WŁASNĄ RĘKĘ