Jakiś czas temu pisałam o odpowiedzialnym podróżowaniu. Skupiłam się wtedy na rozsądnym traktowaniu dzieci w podróży (TUTAJ). Dzisiaj uświadomiłam sobie, że przecież „niedaleko pada jabłko od jabłoni”, „czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał” i „wyssał to z mlekiem matki”. Powszechnie wiadomo, że dzieci uczą się od rodziców, a jeśli Ci będą przez nas źle traktowani, jak mamy wymagać od ich dzieci partnerskiego do nas podejścia?
ZAPUŚCILIŚMY SIĘ MOTUREM W NIEZNANE…
… w miejsca, w których ludzie robili sobie z nami zdjęcia, podskakiwali, czy też tracili glos na nasz widok. Każdy rozeznany podróżnik na pewno wie, o czym mówię.
Niestety w wielu miejscach, szczególnie tych postkolonialnych panuje przekonanie, że biały jest „lepszy”, a nieodpowiedzialni turyści chętnie to wykorzystują, pozwalając sobie na zachowania, których w naszym kraju nigdy by się nie dopuścili.
Z tego miejsca chciałabym do Was, Drodzy Podróżnicy, zaapelować:
Bądźcie sympatyczni. Nie rozkazujcie. Nie wywracajcie oczami, jak ktoś Was nie rozumie – wierzcie mi, Wasz angielski też nie jest idealny. Nie wyrywajcie rzeczy z rąk. Starajcie się spojrzeć na człowieka w szerszej perspektywie, pomyślcie, jak on się czuje w sytuacji, w jakiej się znalazł. Czasami naprawdę warto przełknąć dumę i się uśmiechnąć. Przypomnijcie sobie, ile razy Wy byliście na niepewnym gruncie, jak się z tym czuliście i jakich reakcji ludzi wtedy łaknęliście. Lokales też człek! A kiwi kiwi kiwi.