Siemanko, podróżnicze świrki!

KUBA NA WŁASNĄ RĘKĘ

Decyzja zapadła! Kuba na własną rękę. Jaką trasę objąć, gdzie spać, i jakie miasta odwiedzić? Czy na Kubie da się wynająć samochód? Dzisiaj opowiem Wam co warto zobaczyć na Kubie. Spędziliśmy na Kubie dwa tygodnie, podróżowaliśmy zupełnie spontanicznie. Zobaczcie, jak rozplanowaliśmy ten czas!

 LOT NA KUBĘ:

Kuba na własną rękę jest łatwo osiągalna dla Polaków pod tym względem, że latają na nią bezpośrednie czartery z biur podróży – Rainbow Tours i Tui. O ile czartery nie zawsze są najkorzystniejszą finansowo opcją, gdy kupuje się je last minute, łatwo upolować jakąś ciekawą okazję. Polecamy loty we wrześniu – można trafić na fajne promocje, a ceny biletów czarterowych last minute sięgają nawet 1500 zł.

NOCLEGI NA KUBIE:

Jeśli jedziecie na Kubę na własną rękę, najlepszym sposobem na rezerwację noclegów na Kubie jest zabookowanie pierwszego noclegu będąc jeszcze w Polsce, na przykład przez serwis Airbnb a potem w robienie tego na miejscu. Ze względu na ograniczony dostęp do Internetu, na Kubie noclegów najłatwiej szukać jest “pocztą pantoflową”, pytając poprzedniego gospodarza, lub też chodząc po mieście i rozmawiając z ludźmi na ulicy. Co więcej, ze względu na słabo rozwiniętą sieć transportu może zdarzyć się, że nie dotrzecie do swojego następnego celu w czasie, który wcześniej zaplanowaliście. Na Kubie zalecany jest ogólny spontan. Wcześniejszą rezerwację polecamy jednak tylko w przypadku Varadero – to taki nasz Kołobrzeg – wszystko jest porezerwowane – my prawie spędziliśmy noc na plaży, bo przez parę godzin nie mogliśmy nic znaleźć. Tutaj dobrze sprawdzi się airbnb, albo booking.

 TRANSPORT NA KUBIE:

Po Kubie na własną rękę można podróżować na parę sposobów. Szczegółowo transport i opcje podróżowania po Kubie na własną rękę opisaliśmy w tym poście. Za wycieczkę po Kubie na własną rękę, dzieląc taksówki z dwoma poznanymi w Internecie dziewczynami zapłaciliśmy około 165 CUC/osobę. Dokładne koszty transportu na Kubie na własną rękę przedstawia ta grafika. 

?ALKOHOL NA KUBIE:

Śmiejemy się, że na Kubie alkohol jest tańszy od wody, co po części jest prawdą. W jednym z peweksów rum kosztował 1.95 dolara, a butelka wody – 2 dolary. I co tu zrobić? Chyba nie ma wyboru! 🙂 Jadąc na Kubę na własną rękę alkoholu nam nie zabraknie!

Zobacz też: CO ZABRAĆ ZE SOBĄ NA KUBĘ?

?INTERNET NA KUBIE:

O Internecie na Kubie napisaliśmy w tym poście.

?WALUTA NA KUBIE:

Na Kubie obowiązują dwie waluty. Peso Cubano (waluta dla Kubańczyków) i Peso Convertible (odpowiednik dolara).
1 $ = 25 CUP (PESO CUBANO) – wizerunek osoby
peso cubano peso convertible (1).jpg
1 $ = 1 CUC (PESO CONVERTIBLE) – wizerunek pomnika
peso cubano peso convertible.jpg

?CENY NA KUBIE:

Ceny na Kubie dla turystów są drogie. W sklepach dla Kubańczyków nie ma nic, a w tzw. “peweksach” rzeczy, które są dostępne, nie mają większego sensu, jak na przykład można kupić słoik salsy do nachosów, a sklep nie oferuje nachosów.

Przykładowe ceny:

  • butelka wody 1.5 L – od 0.7-2.00 CUC
  • piwo – 1 CUC
  • mojito – 1.50-3.00 CUC
  • pizza w ulicznym stoisku – 4 CUP!!!!!
  • krewetki w restauracji – 5-10 CUC
  • zupa w restauracji – 1.20-3 CUC
  • średnia cena za nocleg – 20/25 CUC/osoba – w Varadero jest drożej – 35/40 CUC/doba i wszystko jest porezerwowane; to taki nasz Kołobrzeg.

Koszty całego pobytu na Kubie własną rękę na dwa tygodnie:

LOTY: 2000 PLN/osoba

TRANSPORT NA KUBIE: 521,50 PLN/osoba

ZAKWATEROWANIE: 730,50 PLN osoba

JEDZENIE (+alkohol): 756 PLN/ osoba

RAZEM: 4008 PLN/2 tygodnie

Podsumowując, wyjazd na Kubę na własną rękę nie należał do najtańszych. W porównaniu do innych naszych wycieczek mocno nadciągnął on nasz budżet, a najbardziej stroniliśmy od wszelkiego rodzaju przyjemności. Cieszymy się jedna, że było nam dane przenieść się na dwa tygodnie do zupełnie innej rzeczywistości.


POGODA NA KUBIE:

Najlepszą porą na wyjazd na Kubę jest okres między listopadem a kwietniem, ponieważ jest to poza tak zwanym “sezonem”. Jeśli chodzi o temperatury, to pora deszczowa na Kubie zaczyna się w maju i trwa do października (byliśmy we wrześniu i nie bardzo dała nam się we znaki, obejrzyjcie vloga). Średnie temperatury na Kubie to około 23-40 stopni Celsjusza.

?JEDZENIE NA KUBIE:

O jedzeniu na Kubie przeczytasz w tym poście.

Zobacz też: CO ZABRAĆ NA KUBĘ?

NASZA TRASA WYJAZDU | KUBA NA WŁASNĄ RĘKĘ:

Nasza podróż po Kubie na własną rękę przedstawiała się w sposób następujący:

trasa zwiedzania kuby

Szczegóły wyjazdu. Co trzeba zobaczyć na Kubie? | Kuba na własną rękę

DZIEŃ 1 – MATANZAS

Po wylądowaniu w Varadero i wymianie pieniędzy na lotnisku udaliśmy się do starego samochodu, którym przyjechał po nas na lotnisko właściciel casy, w której mieliśmy się zatrzymać w Matanzas, miasteczku niedaleko lotniska w Varadero. Koszt taksówki (25 CUC podzieliliśmy na 4 osoby z dziewczynami, które poznaliśmy przed wylotem przez internet. Casę u Jose i Marii zarezerwowaliśmy jeszcze będąc w Polsce, przez serwis Airbnb. Casa na miejscu okazała się być skromna, łazienka była na zewnątrz, ale co ważne i co zdarzyło się nam później tylko raz: właściciel mówił po angielsku.

‼️ KLIKNIJ I ODBIERZ ZŁ NA PIERWSZĄ REZERWACJĘ W AIRBNB! ?

Matanzas okazało się być miłym kubańskim miasteczkiem, w którym miasto tętni życiem w nocy (bez szaleństw – ludzie po prostu wychodzą na ulicę), gdzie na rogu ulicy można napić się pysznego soku z mango, a “peweks” był najlepiej wyposażony na całej Kubie.

DZIEŃ 2 MATANZAS -> HAWANA

Z Matanzas dojechaliśmy we 4 dzieląc taksówkę (45 CUC). Hawana przywitała nas niesamowitym gwarem i falą gorąca. Podczas gdy nasza gospodyni przygotowywała nam pokój. Serdecznie polecamy to miejsce (klik) – czyste, tuż przy promenadzie Malecon, a jednocześnie bardzo blisko starówki, my udaliśmy się zjeść i napić się mojito. Ceny w restauracjach dla turystów w centrum Hawany nie są niskie. Mojito kosztowało 3 CUC, najtańsza, najmniejsza pizza również 3 CUC. Po południu udaliśmy się do Habana Vieja, na starówkę Hawany, gdzie zobaczyliśmy Catedral de la Habana, oraz napiliśmy się piwa w słynnej Casa de la Cerveza. Hawanę zdecydowanie trzeba zobaczyć podczas wycieczki na Kubę. Miasto ma niesamowity klimat, który zostaje z nami na długo.

DZIEŃ 3 – HAWANA

Dzień w Hawanie spędziliśmy leniwie, popijając mojito w barach, piwo pod sklepem z Kubańczykami, Cuba Libre na Malecon, oraz próbując kubańskiego jedzenia (restauracja Dos Pelotas absolutny hit!). Serdecznie polecamy ten sposób na “rozsmakowanie się” w tym cudownym mieście.

IMG_3039

IMG_1873
zdjęcia: Julia Wawrzeńczak i Karina Bartkiewicz

DZIEŃ 3 – HAWANA–>PLAYA LARGA–>TRINIDAD

Z Hawany wyjechaliśmy wcześnie rano. Niestety, tutaj potwierdziły się opinie o przekrętach na Kubie, o których wcześniej czytaliśmy w internecie. Dlatego zdecydowaliśmy się też napisać osobny post o oszustwach na Kubie.  Kierowca taksówki, która miała zawieźć nas na dworzec, z którego odjeżdżają tzw. taxi collectivo, alternatywa dla drogich i często przepełnionych państwowych międzymiastowych busów Viazul zamiast na dworzec wysadził nas w… szczerym polu, gdzie jego kolega zaproponował nam dojazd do naszej destynacji za o wiele większą kwotę, niż ta oferowana pod dworcem. Nie pozostało nam nic, tylko być twardym, okazać poirytowanie i zażądać transportu na stację. Na szczęście jesteśmy zaprawieni w boju i wszystko udało się pomyślnie. W drodze do Trinidad poprosiliśmy kierowcę, żeby zajechał z nami na godzinę do Playa Larga. Ponieważ była to tylko godzina, nie za wiele zobaczyliśmy, więcej na ten temat możecie przeczytać na TYM blogu. Sama plaża nie jest ładna, natomiast tuż przy niej rozbity jest niesamowity targ jedzeniowy, przypominający trochę nasz festiwal foodtrucków, na którym można zjeść tanio lokalne przysmaki. Trinidad przywitał nas pięknymi uliczkami. Warto tutaj zaznaczyć, że na Kubie ze wszystkim trzeba się targować. Również za zakwaterowanie. Po stargowaniu ceny casy do 20 CUC za dobę udaliśmy się na spacer. Trinidad bardzo nas zauroczyło. Przy słynnych schodach przy Casa de la musica sprzedawany jest rum za 1.50 CUC (i jest baaaardzo mocny) 😉 Kubańczycy mieszają się z turystami, dużo z nich jeździ na koniach.

DZIEŃ 4 – TRINIDAD – JAVIRA WATERFALLS

Jako, że Ryjek jak widzi wodospady, to kwiczy, pierwszy dzień w Trinidad zdecydowaliśmy się poświęcić na wycieczkę do wosodpadów Javira Waterfalls. Nasza hościna zaproponowała nam wycieczkę na koniach za 20 CUC/osobę; grzecznie podziękowaliśmy i powiedzieliśmy, że udamy się tam na rowerach, które wypożyczyliśmy za podwójną stawkę (więcej o oszustwach na Kubie przeczytasz w TYM poście). Uważając, że jesteśmy sprytni, zdecydowaliśmy się przechytrzyć wszystkich i mimo zapewnienia, że do wodospadów nie da się dojechać na rowerach, ruszyliśmy w drogę. Jak to się nie da? Co to dla nas! Jakie było nasze zdziwienie, gdy po 10 minutach pedałowania natrafiliśmy na takie błoto, że dosłownie nie było opcji przejść przez nie nie będąc utytłanym do łydek. Zeszliśmy z rowerów, przypięliśmy je do słupa i zaczęliśmy żmudną wędrówkę wgłąb parku. Było to dla nas nie lada wyzwanie. Polegało na lawirowaniu pomiędzy najgłębszymi kałużami z błotem, końmi z turystami, którzy zdecydowali się odwiedzić wodospady w sposób, na który my nie chcieliśmy się zgodzić, oraz uciekaniem przed lokalnymi zwierzętami – kozami, jaszczurami i krowami. Niestety ze względu na częste uczęszczanie trasy przez konie, ścieżka oprócz błota pełna była odchodów tych zwierząt.

No ale cóż… PRAWDZIWY PODRÓŻNIK SIĘ NIE PODDAJE.

Po drodze zatrzymaliśmy się na wodę z kokosa. Po trzech godzinach cali spoceni i w błocie dotarliśmy do Javira Falls i szczerze mówiąc… Rozczarowały nas one, głownie ze względu na dzikie tłumy. Nie należą one do miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć będąc na Kubie. Wodospad jest mały, a ludzi bardzo dużo, śmieją się, piją alkohol i puszczają muzykę z głośników. Podsumowując – jeśli przyjdzie Wam do głowy odwiedzić Javira Falls – nie polecamy podjęcia się tego na piechotę! 🙂

20766619_475987046113716_5316526289555816448_n

DZIEŃ 5 – TRINIDAD – PLAYA ANCON

Dzień 5 zdecydowaliśmy się spędzić na Playa Ancon, oddalonej od Trinidad zaledwie o 15 minut jazdy samochodem. Po przeanalizowaniu wszystkich opcji transportu najbardziej korzystną wydał nam się przejazd taksówką – 7 CUC/4 osoby. Na Playa Ancon można także dojechać autobusem za 5CUC/osoba (bilet w dwie strony), jednak ostatni autobus wraca z plaży o godz 18:00. Sama plaża jest ładna, nie ma na niej zbyt wiele osób. Polecam pójść na spacer na koniec cypelka, gdzie nie ma żywej duszy i można zostać samemu ze swoimi myślami.

DZIEŃ 6 – PRZEJAZD DO MORON

Następnego dnia, po spędzeniu 3 godzin na negocjacji ceny przejazdu do Moron, udało nam się znaleźć całkiem przyzwoitego Pana, który wyglądał jak Bob Marley i zaoferował nam podróż za 40 dolarów za 4 osoby. Możecie się tylko domyślić, jaka była nasza reakcja, gdy po spakowaniu walizek do samochodu okazało się, że cena wzrosła do 60 CUCów. No ale nic. Byle do przodu. W Moron udało nam się znaleźć bardzo przyjemną Casę – dwa pokoje, kuchnia, salon, toaleta – tylko za 30 CUC za 4 osoby na dobę! Dajcie znać, to wskażemy adres. Serdecznie polecamy!

DZIEŃ 7 – PLAYA PILAR

Moron postanowiliśmy ustanowić za bazę wypadową do Cayo Coco, na którym chcieliśmy zobaczyć Playa Pilar. Wiedzieliśmy, że na “Cayo” są tylko bardzo drogie hotele, więc opcja z noclegiem w Moron była bardzo sprytna. Jeśli tak jak jak zastanawiacie się, czy na Cayo Coco da wjechać się bez mieszkania w hotelu – tak, da się – ale trzeba mieć przy sobie paszporty – sprawdzają przy wjeździe! Playa Pilar… No cóź… Piękna, cudownie sypki piasek, ale… No właśnie. Dzikie tłumy, które psują całą zabawę.  Kolejne miejsce, którego nie trzeba zobaczyć na Kubie 😀 Koszt taksówki z Moron do Cayo Coco opisałam w TYM poście.

IMG_2167

DZIEŃ 8 – KOCZOWANIE W MORON I PRZEJAZD DO VARADERO

Hmmm, jak już wspominałam, Kuba jest bardzo dziwnym krajem. Mimo, że za transfer z Moron do Varadero oferowaliśmy 10 krotność miesięcznej pensji… nikt nie chciał nas zawieźć! Spędziliśmy zatem 5 pięknych godzin siedząc na ganku naszej casy na plecakach czekając, aż znajdzie się ktoś, kto jednak nas zawiezie. I… Udało się! Z o wiele lżejszymi portfelami dotarliśmy do Varadero, gdzie już czekała na nas kolejna niespodzianka. Podróżując po Kubie nie mieliśmy zarezerwowanych żadnych noclegów. Na Internecie na Kubie nie można polegać, dlatego najlepszą opcją jest chodzenie i pytanie o nocleg ludzi na ulicy, targowanie się, i ogólne cieszenie się chwilą. Jak bardzo zdziwieni byliśmy, jak okazało się, że po przyjeździe do Varadero miejsca nie ma… NIGDZIE! Po dość długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć maciupki pokoik dla naszej czwórki, gdzie ja z Ryjkiem spałam na podłodze na materacu, a dziewczyny na łóżku, i ta przyjemność kosztowała nas… 30 CUC, czyli tyle samo, co za luksusy w Moron. No cóż… Tego samego dnia pobiegliśmy do miejsca z hotspotem, żeby poszukać noclegu na noc następną. I tu kolejna niespodzianka.

UWAGA: jeśli jesteś na Kubie, nie możesz dokonać rezerwacji przez airbnb. Proces rezerwacji jest blokowany. Musieliśmy skorzystać z pomocy siostry Ryjka, która obudzona w środku nocy zarezerwowała nam jedyny dostępny pokój. Więcej o Internecie na Kubie przeczytasz w TYM poście.

DNI 8-14 – VARADERO I SANTA MARTA

Kolejne dni spędziliśmy na plaży (znowu tłumy!!!). Wypożyczyliśmy też skuter (więcej o wynajmie w TYM poście) i udaliśmy się na przejażdżkę po okolicy. Jeśli chcecie iść na kolację, polecamy pojechać skuterem do Santa Marty – jedzenie o połowę tańsze i smaczniejsze. A. No i Ryjek ogolił głowę.

DZIEŃ 14 – POWRÓT

Na lotnisko pojechaliśmy pięknym starym Chevroletem z 57 roku. Ta przyjemność kosztowała nas 40 CUC za 4 osoby, ale – było zdecydowanie warto!

IMG_3914IMG_3965

Jeśli macie jakiekolwiek pytanie związane z podróżą na Kubę na własną rękę – piszcie w komentarzach, z wielką chęcią odpowiemy! 🙂

Jeśli w Waszym przypadku będzie to Kuba na własną rękę i nadal nie wiecie gdzie spać, ja serdecznie polecam airbnb, stronę, która skupia gospodarzy i podróżujących na całym świecie. Sama korzystam z niej na całym świecie, zresztą zawsze zostawiam Wam linki w postach do miejsc, w których spałam. Klikając w TEN LINK dostaniecie 100zł na swoją pierwszą rezerwację (a ja otrzymam zniżkę na moją kolejną podróż). Dwie pieczenie na jednym ogniu, prawda? 😉 Pomóżmy sobie nawzajem! 🙂

Zobaczcie, jak to wszystko wyglądało na żywo 😉 | Kuba na własną rękę

Przeczytaj też:

TRANSPORT NA KUBIE

OSZUSTWA NA KUBIE

JEDZENIE NA KUBIE

10 RZECZY, KTÓRE MUSISZ WIEDZIEĆ PRZED WYJAZDEM NA KUBĘ

INTERNET NA KUBIE

zdjęcia: Julia Wawrzeńczak i Karina Bartkiewicz

 

Red. Górski i Podsiadły, czyli my,
w marcu 2018 roku postanowiliśmy rzucić wszystko, co mamy i wyjechać w 7-mio miesięczną podróż. Odwiedziliśmy w tym czasie
13 państw.
Naszym jedynym celem po powrocie było: “nie wracać za biurko!”.